Minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński i jego zastępca Maciej Wąsik zaprezentowali dziś założenia ustawy o jawności życia publicznego. Samego projektu jednak nie upublicznili. Głównym celem proponowanej ustawy jest wzmocnienie transparentności polskiego państwa. Zmiany zakładają uporządkowanie obecnie istniejących przepisów, ale również wprowadzenie nowych, nieznanych dotąd w polskim prawie, rozwiązań. Ich wspólnym celem jest wzmocnienie przejrzystości zarządzania państwem i jego majątkiem. Dzięki zaproponowanym w projekcie ustawy przepisom wzmocniona zostanie zarówno instytucjonalna, jak i społeczna kontrola nad rządzącymi. Mamy przekonanie, że ustawa przyczyni się do bardziej efektywnego zarządzania państwem, a także będzie silnym wzmocnieniem mechanizmów antykorupcyjnych w Polsce – napisano na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. AKTUALIZACJA: 24 października 2017 r. opublikowano projekt ustawy – link poniżej.
VIDEOTRANSMISJA z konferencji prasowej:
Główne założenia udostępnione na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (PEŁNA treść – na dole strony):
https://www.premier.gov.pl/files/files/reforma_jawnosc_-_opis.pdf
Jak możemy przeczytać na stronie Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska (organizacja pozarządowa od ponad 13 lat zajmująca się prawem do informacji):
Projektowana ustawa o jawności życia publicznego ma zastąpić:
- ustawę o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcję publiczne,
- ustawę o lobbingu,
- ustawę o dostępie do informacji publicznej.
Zapowiadana ustawa miałaby wprowadzić m.in.:
- ochronę sygnalistów (osób, które, pracując w instytucjach publicznych, informują o nieprawidłowościach i tym samym narażają się na negatywne konsekwencje w pracy),
- obowiązek wprowadzania w jednostkach publicznych procedur antykorupcyjnych,
- ujednolicenie zasad i formularza składania oświadczeń majątkowych przez osoby do tego zobowiązane,
- regulacje dotyczące lobbingu w procesie stanowienia prawa także na szczeblu lokalnym (w samorządach),
- rozszerzenie zakazów pełnienia funkcji w spółkach prawa handlowego przez osoby pełniące funkcje publiczne,
- obowiązkowy rejestru korzyści,
- w przypadku tymczasowego aresztowania wójta/burmistrza/prezydenta miasta jego obowiązki pełniłby komisarz wyznaczony przez Prezesa Rady Ministrów, a nie jak dotychczas – zastępca,
- uregulowanie dostępu radnych do umów cywilnoprawnych zawieranych przez spółki, których właścicielem jest gmina, miasto, powiat bądź województwo samorządowe (trudno wskazać w czym obecnie istnieje problem – skoro już dziś mają dostęp do takich umów),
- wprowadzenie klauzul niekaralności w korupcji sportowej i menadżerskiej w przypadku, kiedy osoba wręczająca łapówkę sama zawiadamia organy ścigania, zanim te organy dowiedzą się o przestępstwie.
Jak widać, zapowiada się bardzo dużo zmian, które mają być objęte jedną ustawą.
Jednak co z tej ustawy wynika dla jawności?
Zapowiada się poszerzenie katalogu informacji, które każdy urząd będzie musiał obligatoryjnie opublikować – dojdą min. wydatki ze środków publicznych dokonywanych przy użyciu służbowych kart płatniczych czy rejestry umów. To dobry pomysł. Jednakże z punktu widzenia jawności korzystniejszy byłby rejestr wydatków.
Zapowiada się w projekcie nakaz publikowania informacji o umorzeniach/ulgach w spłacie zobowiązań podatkowych. Na marginesie warto wskazać, że obowiązek podawania tych informacji do publicznej wiadomości wynika obecnie z art. 37 ust. 1 pkt 2 lit. 7 ustawy o finansach publicznych.
Dobrym pomysłem jest także skrócenie maksymalnego (wydłużonego) terminu udostępnienia informacji z 2 miesięcy do miesiąca. Przy założeniu, że pozostanie podstawowy czas do udostępnienia – bez zbędnej zwłoki do 14 dni. Rzecz jednak w tym, że aby wprowadzić te zmiany, nie trzeba uchylać ustawy o dostępie do informacji publicznej i nie trzeba zastępować jej inną.
Wystarczyłaby zmiana art. 6 ust. 1 w zw. art. 8 ust. 3 zdanie pierwsze obecnie obowiązującej ustawy. Zastępowanie obowiązującej ustawy nową jest bez sensu i rodzi pytania o celowość takiej regulacji. Diabeł tkwi w szczegółach – może oprócz rozwiązań na pierwszy rzut oka korzystnych chodzi o „przemycenie” regulacji niszczących jawność? Jedną taką zmianę już widać.
Olbrzymie zagrożenie – dopóki nie zapłacisz, nie otrzymasz informacji
W dokumencie, opublikowanym na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (Ustawa o jawności życia publicznego. Główne założenia) możemy znaleźć więcej szczegółów o projektowanych zmianach. Możemy przeczytać m.in. że w przypadku wniosków, których realizacja wiązałyby się z poniesieniem przez organ kosztów – informacja publiczna będzie udzielana po ich uregulowaniu. Jest to bardzo istotna zmiana istniejących rozwiązań. Obecnie jest tak, że adresat wniosku o udostępnienie informacji może obciążyć osobę wnioskującą kosztami, ale niezależnie od tego po upływie 14 dni od poinformowania o tym fakcie informacja zostaje udostępniona, chyba że wniosek zostanie wycofany.
Gdyby projektowane zmiany weszły w życie, groziłby to praktycznym końcem jawności. Jeżeli organ nie chciałby udostępnić informacji, nakładałby opłatę. Z opłatą możemy się nie zgodzić i iść do sądu, ale to może być na rękę urzędowi, bo oznacza ok. 3-letnie spory sądowe. Zatem nałożenie opłaty mogłoby stać się nie instrumentem obciążenia wnioskodawcy realnymi kosztami realizacji nietypowego wniosku lecz instrumentem do nieudostępniania informacji lub znacznego, kilkuletniego przedłużania postępowania.
Nasze wnioski i pytania:
- Raptem cząstka wprowadzanych regulacji dotyczyć będzie jawności – dlaczego więc takim tytułem opatrywać ustawę?
- Dlaczego nowa ustawa ma uchylić dotychczasową ustawę o dostępie do informacji publicznej, a nie tylko wprowadzać w niej pewne zmiany? Zmiany dot. informacji, które miałyby być obowiązkowo publikowane w BIP-ie są dobre, ale po co zmieniać całą ustawę?
- To samo dotyczy skrócenia maksymalnego terminu zrealizowania wniosku z 60 dni do 30 dni.
- Skoro faktycznie ustawa ma łączyć i ujednolicać, dlaczego nie zakłada się uchylenia ustawy o ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego i przyjęcie względniejszych rozwiązań (za sprawą przede wszystkim prostszej procedury)?
- Uzależnienie udostępnienia informacji od uiszczenia uprzednio opłaty jest olbrzymim zagrożeniem dla jawności i stanowić będzie doskonały instrument dla urzędów, które nie chcą udostępnić informacji, żeby tego faktycznie nie uczynić lub co najmniej przedłużyć sprawę o kilka lat.
Czy za pozytywnie zapowiadającymi się zmianami kryją się regulacje ingerujące w jawność (tak jak zapowiedź zmiany skutków nakładania opłat). Mariusz Kamiński zapowiedział, że planowane jest wejście w życie ustawy w kolejnym roku kalendarzowym. Zarazem deklarował poddanie projektu ustawy pod rzetelne konsultacje społeczne. Do końca roku nie zostało zbyt wiele czasu, więc można się obawiać, że albo prace legislacyjne będą rozciągnięte w czasie, albo ucierpią na tym konsultacje społeczne. Obawiamy się tego drugiego.
Wysłaliśmy do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów następujący wniosek:
Zobacz także:
„Atrakcyjne hasła” i „niepokojące sygnały”. Co się kryje za obietnicami większej jawności (http://www.tvn24.pl)
Założenia do projektu ustawy o jawności życia publicznego. Na horyzoncie zagrożenie
Niejawny projekt ustawy o jawności. Ministrowie Kamiński i Wąsik zaprezentowali tylko założenia
Brak komentarzy