„Nie szukam sensacji. Chcę informować ludzi” – wywiad z redaktorem naczelnym portalu zaleze.com

Jawnosc_Zaleze_PortalJak to z tą jawnością urzędów w powiecie jasielskim (i nie tylko) jest, jakie są z nią związane problemy, co może być informacją publiczną oraz w jaki sposób samemu o tę informację wnioskować? Jeśli interesują Was powyższe zagadnienia, zapraszamy do lektury rozmowy dziennikarza „Nowin” Grzegorza Michalskiego z redaktorem naczelnym czasopisma i portalu „Załęże w gminie Osiek Jasielski”. Fragment tego wywiadu został w marcu br. opublikowany w Gazecie Codziennej „Nowiny”. Rozmowa dotyczyła przede wszystkim podejmowanych przez portal działań w ramach działalności dziennikarskiej i obywatelskiej kontroli władz (strażnictwa).

______________________________________________________________________________

Grzegorz Michalski

Grzegorz Michalski, „Nowiny”: Czy obywatel ma szansę w Polsce dowiedzieć się dużo o działaniach urzędów?

– Redaktor naczelny portalu „Załęże w gminie Osiek Jasielski”: Ma sporą szansę, bo prawo jest po jego stronie, a zasadą jest jawność działania organów władzy publicznej. Mamy więc prawo wiedzieć o wszystkim, co nie podlega wyłączeniu z jawności. Musi zatem istnieć konkretny przepis zakazujący ujawniania nam określonych rzeczy.

Gorzej wygląda już sama praktyka, która przejawia się w powszechnej kulturze tajności. I to jest główny problem.

Czasem wystarczy telefon do urzędu, by dowiedzieć się o wysokość wynagrodzenia wójta (burmistrza, prezydenta miasta), a czasem by poznać, jak wygląda rejestr zawieranych przez urząd umów, sprawa, z powodu utrudnień urzędu, trafia aż do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie, co niestety oczywiście znacznie wydłuża otrzymanie informacji publicznej.

Ale trzeba powiedzieć, że o działaniach urzędów wpierw możemy się dowiedzieć z Biuletynów Informacji Publicznej. Jeśli tam nie znajdziemy interesującej nas informacji, wówczas możemy zawnioskować do urzędu za pomocą zwykłego e-maila, telefonicznie, pisemnie, poprzez platformę ePUAP albo po prostu osobiście udając się do urzędu, a urząd (czy po prostu instytucja publiczna tj. dom kultury, przedszkole muzeum, szkoła, biblioteka itd.) powinien nam taką informację publiczną udostępnić co do zasady niezwłocznie. Niestety, zakres informacji publikowanej w BIP-ie jest mocno zróżnicowany w zależności od instytucji. Gdyby BIPy były rozbudowane, rzetelnie prowadzone, zawierały dużo informacji, wniosków obywateli o udostępnienie informacji publicznej byłoby znacznie mniej.

GM: – Po zmianie adresu korespondencyjnego obywatel musi powiadomić około osiem instytucji (organów administracji publicznej, wydziałów, itp.) i to każdą z osobna, i najlepiej jeszcze osobiście w XXI wieku, w kraju należącym od 10 lat do UE, nadal nie można tego zrobić w jednym miejscu (urzędzie).

MH: – Tak, to ważna sprawa, ale niestety takie mamy prawo. Jestem przekonany, że konieczne są działania odgórne (rządu, sejmu), aby zmienić sytuację w tym obszarze. Niestety, ten problem wykracza poza moje kompetencje, bo zajmuje się dziennikarstwem obywatelskim i strażnictwem głównie na terenie gminy i powiatu. Nie jestem w stanie wszystkim się zająć.

Może więc warto byłoby zapytać posłów i senatorów, czy i w jaki sposób zamierzają zmienić prawo, by obywatelom było łatwiej?

GM – Dostajesz odpowiedzi od urzędników, że swoimi wnioskami próbujesz utrudnić im pracę?

Moje wnioski kieruję w związku z prowadzeniem lokalnego portalu informacyjnego. Chcąc przekazywać mieszkańcom sprawdzone i rzetelne informacje, sprawdzam BIPy, wnioskuję o udostępnienie informacji publicznej. Taka jest rola prasy, by informować czytelników o sprawach dotyczących ich społeczności lokalnej.

W prowadzonej przeze mnie od 2011 roku działalności dziennikarskiej nigdy nie spotkałem się z sytuacją, żeby urzędnik zasugerował choćby, że poprzez składane wnioski utrudniam mu pracę. Jest to dla mnie podstawowe narzędzie pracy, bo takie też uprawnienie przysługuje prasie.

Zdarza się, że informację, o którą zawnioskowałem, otrzymuję następnego dnia czy powiedzmy po trzech dniach. Ale zdarza się też tak, że składając wniosek w podobnej kwestii, np. w sąsiedniej gminie, wójt szuka sposobu na co najmniej odroczenie wykonania wniosku. Wydaje mi się, że dużo więc zależy od tego, kto i jak zarządza gminą, urzędem, ogólnie instytucją publiczną. Na przykład jeden organ odpowiada prasie szybko, drugi udostępnia coś nawet po kilkudziesięciu dniach. Można sobie zadać retoryczne pytanie: Czy przez taką zwłokę ze strony urzędu prasa może działać sprawnie i szybko informować czytelników o jakichś sprawach?

GM – Jakie najczęściej trudności spotykasz w kontaktach z urzędem?

Po pierwsze termin odpowiedzi. Z reguły odpowiedź przychodzi bez problemu w ciągu tych 14 dni, ale zdarzają się sytuacje, że instytucja publiczna (urząd, dom kultury, przedszkole muzeum, biblioteka itd.) w sposób nieuzasadniony przedłuża termin odpowiedzi, powiedzmy o 1,5 miesiąca.

Na przykład ostatnio zapytałem kilka gmin w okolicy o aktualny wykaz wszystkich pracowników, imiona, nazwiska, stanowiska służbowe, służbowe adresy e-mail, numery telefonów oraz numery pokoi, w których dany pracownik urzędu pracuje. Wydawać by się mogło, że każdy wójt, burmistrz czy prezydent taki wykaz posiada i powinien go obywatelowi udostępnić w zasadzie „od ręki”.

Niestety, tyle teoria, a rzeczywistość jest zgoła inna. Dotychczas tylko Urząd Gminy Nowy Żmigród w odpowiedzi na mój wniosek przesłał po prostu linki do tych danych umieszczonych w na stronie internetowej Biuletynu Informacji Publicznej. Starostwo Powiatowe w Jaśle dotychczas zignorowało wniosek. Urząd Miasta Jasło i Urząd Miasta Krosno odwlekają wykonanie wniosku. Jako powód wskazują proces reorganizacji lub prowadzenie aktualizacji strony internetowej. Zawnioskowałem o aktualny wykaz stanowisk i zastanawiające, że niektóre urzędy chcą mi udostępnić dane, dopiero gdy zrobią reorganizację/aktualizację strony www.*

*[Zobacz aktualny stan wniosków o listy pracowników: Wnioski o udostępnienie wykazów pracowników zatrudnionych w urzędach (AKTUALIZACJA)]

Odrębną sprawą jest brak takich wykazów w BIPach.

Z kolei Urząd Gminy w Osieku Jasielskim odpowiedział dokładnie po dwóch tygodniach. Mimo, że w tym ostatnim przypadku wniosek dotyczył jedynie wykazu pracowników i ich stanowisk służbowych. Taka informacja powinna być według mnie udostępniana niezwłocznie. Chyba każdy „szef” urzędu taki aktualny wykaz posiada. Nie potrzeba go tworzyć za każdym razem, wraz z każdym złożonym wnioskiem.

Innym przykładem z tej samej gminy, jest złożony w sierpniu 2014 r. do Urzędu Gminy wniosek o udostępnienie informacji publicznej dotyczącej m.in. skanu umowy, której przedmiotem była „Budowa altany biesiadnej w miejscowości Załęże”. Do dziś nie mam żadnej odpowiedzi od Wójta w tej sprawie. Wygląda na to, że wniosek prasy został po prostu zignorowany.*

*[Zobacz aktualny stan wniosku w sprawie dokumentacji zadania budowy altany w Załężu: Altana biesiadna w Załężu – niezgodność z SIWZ? Wniosek o informację publiczną (dokumentację)]

Wiem, że w innej sprawie pewien obywatel złożył już do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Rzeszowie skargę na bezczynność Wójta Gminy Osiek Jasielski. Również ponad pół roku nie mógł doczekać się rzetelnego rozpatrzenia wniosku.

Trzeba też przypomnieć, że jako dziennikarz przygotowujący dany materiał dziennikarski, potrzebuję danych w miarę szybko, a nie za 2 miesiące. Jeśli nie znajduję informacji na stronach BIP, to po złożeniu wniosku zdarza się, że odpowiedź otrzymuję po kilkunastu dniach. I to czasem niepełną, więc de facto bezużyteczną. Napisanie artykułu i poinformowanie społeczności lokalnej o sprawach ważnych staje się już po pewnym czasie niecelowe.

Nie odkryjemy Ameryki stwierdzając, że wiadomość ukazująca się w medium internetowym po dłuższym okresie jest już mało atrakcyjna dla czytelnika.

Publikując po kilku-kilkunastu dniach (czasem później) od wydarzenia informację jako news czuje się dyskomfort, zwłaszcza jeśli dotyczy to spraw szczególnie bulwersujących, albo niezwykle ważnych, typu wyniki wyborów, informacja o przyjęciu budżetu gminy (i w jakiej formie) na następny rok albo o zbliżającym się zebraniu wiejskim. Czytelnicy chcą dostawać informacje świeże, ale jednocześnie rzetelne. Nie można sobie pozwolić na publikowanie „starych” wiadomości. Czytelnik, w dzisiejszych czasach, ma niezwykle mało – nomen omen – czasu na zapoznanie się z materiałem prasowym; „żąda”, by informacja ukazywała się szybko, przystępnie a najlepiej w formie obrazkowej i w dodatku była jak najbardziej wiarygodna. Znak czasu.

Druga kwestia rodząca trudności w kontaktach z urzędami to kwestionowanie publicznego charakteru informacji. Prawo jest jasne, że to informacja publiczna. Urzędy albo inne jednostki próbują wmówić obywatelom, że dane, które posiadają nie są ich sprawą, ewentualnie sprawą publiczną, tudzież nie są do udostępnienia i rozpowszechnienia zwłaszcza dziennikarzom. Czasem w takich sytuacjach wystarczy wytłumaczenie, które pomaga przekonać urząd.

Często korzystam w mojej pracy dziennikarskiej z prawa do informacji publicznej, ale tylko około tuzina skończyło się w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym (który kontroluje poprawność wykonywania przez administrację obowiązków związanych z jawnością) bądź przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym.

Innym problemem, na który też powołują się urzędy, że wniosku po prostu nie otrzymały (w przypadku wysłania pytań mailem), albo się gdzieś w urzędzie najzwyczajniej „zapodział”, ewentualnie wystąpił okres urlopowy, wakacyjny, świąteczny, itd. który uniemożliwił w terminie odpowiedź na wniosek, itp.

To wszystko nie powinno mieć dla obywatela znaczenia, a w praktyce jednak niestety ma. Jeśli wniosek został do danej instytucji przesłany, instytucja już od tego czasu jest zobligowana na niego odpowiedzieć. Orzecznictwo sądów administracyjnych wskazuje, że to urząd odpowiada za poprawną organizację i realizowanie zadań ustawowych. Wnioski o udostępnienie informacji publicznej to sprawy urzędowe, jak każde inne. Czy w innych sprawach dokumentacja w sposób wyżej wskazany również będzie ginąć? Mam nadzieję, że nie.

GM – Jak sobie z nimi radzisz?

Daję dodatkową szansę, wzywam do wykonania wniosku i wskazuję, że jeszcze poczekam. Po tym czasie, jeśli nie ma odpowiedzi albo jest według mnie niepełna, podejmuję stosowne kroki prawne. W sumie nie mam obowiązku wzywać do wykonania wniosku, ale czasem przynosi to oczekiwany skutek.

Zdarza się również, że składam skargę bez wzywania do realizacji wniosku, wiedząc na przykład, że urząd dany wniosek odebrał, odczytał (np. przez otrzymane mailowo potwierdzenie odczytu wniosku). Mnie nie zależy na walce z urzędem w sądzie, bo to procedura dość długotrwała, angażuje niepotrzebnie środki moje, urzędu i sądu. Niekiedy po tym okresie informacja publiczna staje się po prostu przestarzała (niepotrzebna) a materiał dziennikarski będzie nieaktualny. Na dodatek obywatele zapomną, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodziło…

Urząd mając świadomość tego, że sprawa może skończyć się w sądzie, z pewnością bierze pod uwagę reakcję obywateli, radnych, mediów lokalnych, regionalnych, czasem i ogólnopolskich. Pojawiają się artykuły w gazetach, radni na sesjach i mieszkańcy w dyskusji publicznej zaczynają dopytywać dlaczego tak się stało, że gmina jest skarżona do sądu, no i kto za to zapłaci. Nie można tu też pominąć faktu, że taka przegrana w sądzie, to utrata prestiżu dla danej gminy, wójt traci w oczach swoich wyborców, nawet przyszłych potencjalnych mieszkańców gminy, a podatnicy mogą – i według mnie słusznie – sobie tego nie życzyć by tak marnotrawiono środki publiczne.

GM – Działanie przez Ciebie podejmowane zmieniają świadomość ludzi?

Od lipca 2012 roku odkąd prowadzę portal zaleze.com uświadamiam mieszkańców, i czytelników poprzez artykuły, podejmowane działania, publikowane wnioski i odpowiedzi urzędów, prezentowane sprawy sądowe, że to prawo do informacji, to prawo każdego człowieka. I że każdy z nas, nawet niepełnoletni może pytać urząd o sprawy go dotyczące, o to, co go aktualnie interesuje. Może przychodzić na sesje, komisje radnych, zebrania wiejskie i nagrywać je na video oraz to rozpowszechniać.

Powoli mieszkańcy się przekonują, że sami mogą pytać urząd o wszystko.

Może nie jest to jeszcze powszechne, lata PRL dokonały, czego dokonały w świadomości ludzi. Wiem, że mieszkańcy zdobywają coraz większą odwagę by drążyć, nie zgadzać się ze wszystkim, co urząd narzuca. Są coraz bardziej świadomi swoich praw. Widać, że coraz bardziej przywiązują wagę do tego, jakie wójt, rada gminy podejmują decyzje dla mieszkańców. W sumie to dla ich własnego dobra, wiedzieć. Lepiej wiedzieć, niż nie, nieprawdaż?

Często ludzie sami doświadczają wagi tego uprawnienia jak działanie np. gminy dotyczy ich życia. Wtedy zaczynają się zastanawiać jak można się dowiedzieć kto i dlaczego podjął taką, a nie inną decyzję. To jest początek, a później następuje efekt kuli śnieżnej. Chce się wiedzieć więcej i więcej, bo bez wiedzy trudno być partnerem do dyskusji dla władz.

GM – Często z udostępnionych informacji można znaleźć ciekawe informacje?

W każdej informacji publicznej dla każdego znajdzie się coś interesującego. Z informacji przykładowych, to choćby:

– projekty uchwał na zbliżającą się sesję (obywatel dzięki temu wie, że planuje się na przykład podwyżkę cen ścieków, wody, albo że likwidowane będą szkoły),

– to, ile aktywnych fotoradarów jest w gminie, bądź na danym odcinku drogi

– z kim, na co i za ile podpisano z kontrahentami umowy,

– ile środków przeznaczono na festyn, dni miasta, nową stronę internetową

– ile urząd kosztowały nagrody dla urzędników i za co zostały przyznane,

– statystyka zabitych i rannych w wypadkach drogowych w danej gminie czy na danym skrzyżowaniu

– gdzie i jak często urzędnicy wyjeżdżają w delegacje krajowe i zagraniczne,

– jak wygląda treść korespondencji służbowej mailowej wójta,

– ile kosztuje utrzymanie floty samochodowej urzędu w danym roku,

– treść protokołów z sesji, komisji radnych, czy z zebrań wiejskich i osiedli wraz z przyjętymi uchwałami i listą obecności,

– co zawierają decyzje pozwolenia na użytkowanie danego obiektu publicznego w gminie,

– dane kontaktowe do radnych i miejsca odbywanych dyżurów (skoro utrzymują stałą więź z mieszkańcami),

– jakie wykształcenie mają kierownicy danych wydziałów urzędu,

– liczbę kandydatów w naborze na dane stanowisko urzędnicze wraz z ich danymi takimi jak imiona, nazwiska, bez adresów zamieszkania, a następnie uzasadnienie wybrania danej osoby na stanowisko,

– kwoty przyznane klubom sportowym na działania w ramach upowszechniania kultury fizycznej w gminie,

– imiona i nazwiska osób, którym umorzono podatek w danym roku,

– liczba wszystkich zakupionych w bibliotece gminnej w ostatnim roku książek, itd.

GM – Jak wypada region jasielski w porównaniu do innych jeśli chodzi o udostępnianie inf. publicznej? Urzędy odpowiadają szybko? opieszale?

Doświadczenie pokazuje, że to nie tyle zależy od regionu, województwa czy powiatu, ale od decydenta w danym urzędzie, instytucji. Bywa tak, że informacje otrzymuję szybciej a i w BIP danej jednostki jest więcej informacji udostępnionych bez składania dodatkowych wniosków. Bywa jednak i tak, że w tej samej gminie dyrektor domu kultury przez niemal rok toczy z obywatelem swoistą „walkę” by informacji publicznej nie udostępnić w żaden sposób.

GM – Co jest kluczem do dobrego kontaktu z urzędnikami?

Pamiętajmy o tym, że to urzędnicy są dla nas, a nie odwrotnie. Nie powinniśmy się w ogóle zastanawiać nad tym, w jaki sposób trzeba zapytać, by urzędnik był dla nas miły, uprzejmy, czy by szybko udostępnił nam informację. Nie trzeba zatem szukać żadnego „klucza”.

Warto tutaj podkreślić, że postępowanie w zakresie dostępu do informacji publicznej jest odformalizowane i nie musimy wcale podawać swojego adresu zamieszkania czy telefonu. To my określamy sposób udostępnienia informacji publicznej. Możemy oczekiwać np. odpowiedzi na e-mail, albo zadeklarować odbiór osobisty. Udostępnienie informacji na wniosek powinno nastąpić niezwłocznie, i tego należy się trzymać.

Potrzebne jest zrozumienie, że jawność sprzyja wszystkim. I co najważniejsze, tak jest coraz częściej.

GM – Jakie informacje było otrzymać w naszym regionie najtrudniej?

Chyba w dalszym ciągu rejestry zawieranych przez urzędy umów. Bywa, że jest to „batalia” wielomiesięczna. W najbliższym czasie zamierzam wystąpić do wybranych w okolicy urzędów o udostępnienie przyznanych urzędnikom nagród wraz z uzasadnieniem, a następnie kart wynagrodzeń. Skoro Sąd Najwyższy w roku 2012 uznał za jawne to, z kim i za ile urząd zawiera umowę (nawet jeśli są to osoby fizyczne, a nie tylko firmy), to tym bardziej mamy prawo wiedzieć, w jakiej wysokości urząd wypłaca wynagrodzenie osobom pracującym w urzędzie. Urzędnicy pełnią funkcje publiczne, wykonują zadania publiczne dla społeczeństwa. Za swoją pracę wynagradzani są ze środków publicznych pochodzących z naszych podatków. Nie ma powodu uznawać, że dane o wynagrodzeniach urzędników są kwestią prywatną i nie podlegają udostępnieniu.

GM – Która gmina jest najbardziej z zamknięta dla Ciebie?

Trudno wskazać jednoznacznie, nie prowadzę jakichś specjalnych statystyk w tym zakresie. Najbliżej mi do Gminy Osiek Jasielski, a ta z pewnością ma problem z udostępnianiem informacji publicznej niezwłocznie. W zdecydowanej większości odpowiada w 14 dniu, czasem po wezwaniach. Jak już wspomniałem, jeden z moich wniosków od sierpnia 2014 roku wciąż czeka na rozpatrzenie…

Odrębna kwestia dlaczego choćby takie podstawowe informacje jak projekty uchwał na najbliższą sesję nie są dostępne w BIP, tylko za każdym razem, wraz z każdym ogłoszeniem o sesji, muszę o to wnioskować do urzędu?

Zatem, póki co, nie natrafiłem na taką gminę, która bez problemu udostępniałaby wszystko i to niezwłocznie na złożony wniosek.

GM – Wiele już spraw skończyło się w sądzie?

W Polsce tylko w samym 2014 roku sądy administracyjne wydały ponad 3500 orzeczeń związanych z prawem do informacji publicznej. Na Podkarpaciu złożonych przeze mnie skarg do WSA było kilka. Ale to też z pewnością efekt tego, że udaje mi się po prostu przekonywać urzędy. Być może wiedzą już, że sprawy doprowadzam do końca, w tym także przez składanie skarg na bezczynność. O nieudostępnianiu informacji publicznej, składanych skargach, rozprawach i wyrokach można poczytać na portalu; internauci przekazują sobie te informacje w portalach społecznościowych czy na forach internetowych.

GM – W jakich instytucjach publicznych można zebrać najbardziej intrygujące/ciekawe informacje?

To zależy co się chce uzyskać. Nie szukam sensacji, ani afer, po prostu chcę informować czytelników portalu o tym, co się dzieje w gminie i okolicy. Taka rola prasy.

GM – Czy urzędy są otwarte dla obywateli?

Patrząc na swoje prawie 4 letnie doświadczenie jako dziennikarz obywatelski, stwierdzam, że pomimo 18 lat Konstytucji RP, 13 lat obowiązywania ustawy o dostępie do informacji publicznej i 11 lat w Unii Europejskiej, wciąż jest problem z udostępnianiem. I to udostępnianiem nawet tej najbardziej podstawowej informacji będącej w posiadaniu instytucji publicznych.

GM – Brakuje edukacji wśród urzędników jeśli dotyczy o informację publiczną?

W sumie to nie mam aż takiej wiedzy, by móc się wypowiedzieć, czy urzędnicy przechodzą (i jak często) szkolenia z dostępu do informacji publicznej. To ciekawy pomysł dla czytelników, by o to zapytali swoich wójtów, burmistrzów czy prezydentów.

Zachęcam.

Zdarzają się sytuacje, że prowadzący szkolenia starają się przekazywać takie informacje, które pomagają urzędowi „bronić się” przed wnioskodawcami i udostępnianiem różnego rodzaju informacji publicznej na wiele sposobów.

I to jest w tym wszystkim przykre.

Co potrzebujemy, by złożyć wniosek o udostępnienie informacji publicznej?

Wystarczy odpowiedzieć na pytanie: Co, i Jak?

Czyli we wniosku podać to, co chcemy otrzymać, jaką informację chcemy uzyskać, oraz w jaki sposób. Na przykład podać, że wnioskujemy o skany danej umowy w PDF, i chcemy je otrzymać na wskazany adres e-mail. To wszystko.

Chciałbym dodać, że w Polsce od ponad 11 lat istnieje organizacja pozarządowa Sieć Obywatelska – Watchdog Polska  (www.siecobywatelska.pl), która bezpłatnie pomaga w kwestiach dotyczących szeroko rozumianej informacji publicznej, a zwłaszcza stara się pomóc każdemu, komu prawa do informacji odmówiono.

W razie problemów, warto się do niej zwrócić.

No to, miłego wnioskowania!

___

Fragment wydania 2 gazety „Nowiny”, dodatek Nasz Tygodnik, z dnia 20 marca 2015 r.:

Jawnosc_Nowiny_Wywiad_Zaleze

___

M.H. – dziennikarz obywatelski, założyciel, redaktor naczelny i wydawca trzech lokalnych portali internetowych (w tym czasopisma internetowego „Załęże w gminie Osiek Jasielski” – zaleze.com); inicjator i społecznik działający na rzecz rozwoju społeczeństwa obywatelskiego; inspiruje go Internet, prawo i media lokalne w całej Polsce. Interesuje się prawem do informacji publicznej i społeczną kontrolą władzy; często spotyka się z sytuacją: „Kto chce, szuka sposobu, kto nie chce, szuka powodu”. W styczniu 2013 roku prawdopodobnie jako pierwszy obywatel w Polsce złożył do jednego z urzędów wniosek o utworzenie rejestru umów. Spotkało się to z aprobatą burmistrza i rejestr został utworzony, a następnie udostępniony w BIP. Potem inicjatywę tę podjęło wielu obywateli w Polsce, dzięki czemu rejestry umów publikuje już kilkaset innych urzędów i jednostek organizacyjnych w kraju. Ich liczba stale rośnie.


Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.